Z Jeremy Ironsem w Nocnym pociągu do Lizbony

Dla mnie „Nocny pociąg do Lizbony” to nie tylko tytuł książki Pascala Merciera. To po prostu konkretny, istniejący do dzisiaj nocny pociąg, rozpoczynający swoją trasę we francuskim, graniczącym z Hiszpanią miasteczkiem Hendaye i kończący ją na lizbońskim dworcu kolejowym Santa Apolonia.

Trasa ta powstała w roku 1887 i jest obecnie najstarszą, funkcjonującą bez przerwy linią kolejową w Europie, łączącą Portugalię z Francją a poprzez nią i z resztą Europy. Jak wygląda więc podróż do leżącej na drugim krańcu Unii Europejskiej Polski? Wystarczy wsiąść do pociągu późnym popołudniem w Lizbonie i przesiąść się następnego poranka w Hendaye na TGV do Paryża. Dojeżdża się tam po niecałych 6 godzinach. Można więc zrobić sobie przerwę na lunch, skoczyć do Luwru bądź przespacerować się po Ogrodach Tuileries. Do następnego nocnego pociągu, tym razem do Berlina, jest bowiem sporo czasu. Do stolicy Niemiec przybywamy następnego poranka a stamtąd już tylko jeden skok do Polski … Byłby on co prawda nieco krótszy, gdyby strona niemiecka zechciała łaskawie wyremontować swój odcinek torów kolejowych, bez której to modernizacji, nie ma co myśleć o w miarę szybkim przemieszczeniu się z Berlina do np. Wrocławia. Z tego powodu przebycie 350 km dzielących Berlin i Wrocław zajmuje prawie że tyle samo czasu, co 600 km, dzielących Hendaye od Paryża … No ale ja przecież nie o tym chciałem, powróćmy do naszego SudExpress-u.

Nie pamiętam już, ile razy przemierzyłem nim trasę od Lizbony do Hendaye (i potem via Paryż i Berlin do Polski). Podróżowanie tym składem, jak podejrzewam pochodzącym z wczesnych lat 70 – tych XX w., dawało przedziwne uczucie zawieszenia w czasie. Bo i wystrój i jego obsługa trąciła nieco myszką, co bynajmniej nie ujmowało nic ze swoistego czaru minionej epoki. Siedząc w wagonie restauracyjnym, można było poznać podobnych ludzi, jakich miał okazję tam spotkać Raimund Gregorius, bohater wspomnianej już książki Pascala Merciera (prawdziwe nazwisko Peter Bieri). Przeważnie są nimi portugalscy emigranci, pracujący we Francji czy Luksemburgu, jadący w odwiedziny do swoich krewnych w Portugalii. Zdarzają się również korzystający z programu InterRail turyści, mający w planach zwiedzić kilka europejskich krajów, czy wszechobecni japońscy turyści, jadący obejrzeć najbardziej na zachód wysuniętą część naszej poczciwej Europy. Trafiają się również podróżnicy z fobią latania samolotem, dla których taki, tradycyjny sposób podróżowania, jest jedynym rozwiązaniem na przemieszczanie się na dłuższych trasach. W pociągu tej relacji spotkać można czasami osoby, które nie chcąc zostać zarejestrowanymi przez wścibskie służby celne działające na francuskich lotniskach, wybierają ten bardziej dyskretny sposób podróżowania …

Przyznam się, że z dużą ciekawością czekam na luty 2013 roku, na kiedy to zapowiedziano premierę filmu, nakręconego na podstawie tej powieści. Czy reżyserowi udało się przenieść na srebrny ekran ten niełatwy materiał, jakim niewątpliwie jest „Nocny pociąg do Lizbony”? „Film to film a książka to książka.” Tak stwierdził jej autor, zaangażowany również przy powstawaniu filmowego scenariusza.  Peter Bieri powiedział także: „Jestem przekonany, że okaże się on bardzo dobrym filmem”.

Zobaczmy jednak, co o fabule filmu ma do powiedzenia José Maria Oliveira: „Po tajemniczym spotkaniu z portugalską kobietą w deszczową noc, Raimund Gregorius, lat 57, profesor łaciny, greki i hebrajskiego w Bernie, odkrywa książkę portugalskiego poety i lekarza, Amadeu de Prado, który był prześladowany przez dyktaturę . Praca ta, „Złotnik słów” odmienia życie spokojnego profesora, który wsiada do nocnego pociągu do Lizbony w poszukiwaniu autora. Amadeu zmarł w 1973 roku, ale nie zniechęca to Gregoriusa i rozpoczyna on zwiedzanie miasta, szukając śladów życia człowieka, który skupiał wokół siebie antyfaszystowski opór i którego twórczość inspirowała wielu ludzi .”

Mniej lub bardziej udana ekranizacja powieści to jedna sprawa. Mnie jednak, jako miłośnika Lizbony, ciekawi bardzo, czy udało się w zrealizowanym już filmie, przekazać czar portugalskiej stolicy? Prawdę mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego tak niewiele produkcji filmowych zostało zrealizowanych w mieście, wydawałoby się stworzonym do „grania” w filmach …

Gwiazdą filmu jest Jeremy Irons, zobaczyć w nim będziemy mogli również m.in.: Charlotte Rampling, Christopher Lee and Bruno Ganz. Zaproszeni zostali także portugalscy aktorzy – Nicholas Breyner, Adriano Luz, Beatriz Batarda, Philip Vargas.

Jednym ze sponsorów jest Turismo de Portugal, czyli Portugalska Izba Turystyki. Dzięki nim mogliśmy podejrzeć, co działo się na planie tego filmu:

Więcej informacji i fotografii znajdziecie tutaj.

4 thoughts on “Z Jeremy Ironsem w Nocnym pociągu do Lizbony”

    1. Czasami jest dobrze gdzieś wyjechać, aby się dowiedzieć, że np. nasza biurokracja to pikuś w porównaniu z innymi …

  1. z tego co wiem to prędkość handlowa pociągu z Berlina do granicy(Forst) to 80km/h a z Forst do Wrocławia po zmodernizowanych za grube miliony torach tylko 61km/h wiec nie ma co się dziwić Niemcom ze 'nic” nie robią po swojej stronie.

    1. Przyznam się, że sam się zdziwiłem, tym co przeczytałem w tym artykule: http://m.onet.pl/biznes,fygt4 Zazwyczaj tego rodzaju problemy leżały po naszej a nie po niemieckiej stronie … W każdym razie, bez względu na to, czyja jest to wina, ten ostatni odcinek niemałej jednak podróży, jest najmniej przyjemny i ciągnie się niemiłosiernie …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *